Jestem lawą w majtach wulkanu i kiedyś słońce bogiem było, bo jest nienamacalne. Jest mrużydłem oczu, kisielem rozlanym przez nic a nic. Obracam się rannym pierogiem na teflonie południa. Słońce może i bywa namacalne - kiedy koślawkami dzidzia maluje go na kartce papieru. A może jest zawsze - bo dzidzia namalowała go na kartce papieru.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz