sobota, 23 czerwca 2012

Kort

Dziwka grała w tenisa. Nikogo nie obchodzi dziwka, ale początek w lukrze jest ideą wartą przeanalizowania. Mączka przetarła jej słone kolanko. Pączek jest ideą wartą przeanalizowania. Przechodząc obok kortu mijam kort, za kilka uderzeń przeminę go znowu. Idę do cukierni. Wezmę sobie dwa, może jedno. Uderzenia. Nikt jej niczego nie zrobił. Sama sobie wymyśliła. Ta dziewczyna. Ta dziewczyna chodziła ze mną po i przed szkołą. Dziś jest kusą białą spódniczką karbowaną na udzie. Płaci jej facet, mieszka na przedmieściu. Ten facet, ona nie. Wieczorem powieki zapinały mi się na rzepy, ona zadzwoniła po nic. Uwielbiałem, kiedy nic nie chciała.

- Wyjuchać mnie chciał mianowicie na kocyku. Dobrze, że wzięłam termos.
- Czemu?
- Picie chciał wylizać.
- Wylizał?
- Bateria mu padła.
- To czemu termos dobrze wzięty?
- Bo miałam czym uderzyć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz