Dziwka grała w tenisa. Nikogo nie
obchodzi dziwka, ale początek w lukrze jest ideą wartą
przeanalizowania. Mączka przetarła jej słone kolanko. Pączek jest
ideą wartą przeanalizowania. Przechodząc obok kortu mijam kort, za
kilka uderzeń przeminę go znowu. Idę do cukierni. Wezmę sobie
dwa, może jedno. Uderzenia. Nikt jej niczego nie zrobił. Sama sobie
wymyśliła. Ta dziewczyna. Ta dziewczyna chodziła ze mną po i
przed szkołą. Dziś jest kusą białą spódniczką karbowaną na
udzie. Płaci jej facet, mieszka na przedmieściu. Ten facet, ona
nie. Wieczorem powieki zapinały mi się na rzepy, ona zadzwoniła po
nic. Uwielbiałem, kiedy nic nie chciała.
- Wyjuchać mnie chciał mianowicie
na kocyku. Dobrze, że wzięłam termos.
- Czemu?
- Picie chciał wylizać.
- Wylizał?
- Bateria mu padła.
- To czemu termos dobrze wzięty?
- Bo miałam czym uderzyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz