Bo un tam siedzi i się martwi, czy una go przyteli. W tym barze pod wesołym rozporem, z hierbatką na stole.
- Wyjęłam dziś baterię, potarłam o legginsa i miałam jeszcze pałkę przez godzinkę. - Kaja wymamdziała do Markusa, pseudonim "Szczupak".
- Lubię salami, ale take prawdziwe, z papieru. - odparł syknąwszy malinowej z cukrem bez cukru.
- Byłam dzisiaj z koleżanką na ulicy.
Nie można być na ulicy. Ulicą się idzie. Na ulicy jest ten, który z Maka wychodzi z tacą, bo wziął "prosimy nie wrzucać tac" zbyt dosłownie.
- I co tam u niej?
- Z korepetycji wracała, chyba mam dziurę w skarpecie.
Nie mów o tym teraz, bo wyobrażałem sobie ciebie w "stockings".
- Wiesz co to "stockings"?
- Włosy przefarbowała, śmiesznie wygląda dosyć.
- To rajstopy urwane na udzie.
"Requiem" Mozarta. Zaśmiała się.
- Faceci to lubią takie rzeczy, stokings z białymi szpilkami na rzepy, palce odkryte.
No, bardzo.
- Czemu przezywają cię "Sztupak"?
- "Szczupak", z gadulca mi zostało.
- A stamtąd skąd?
- Kliknąłem niechcący.
- A czego klikałeś?
- Szukałem coś o szczupaku, bo jechałem na ryby.
- To niechcący?
- Na ryby zawsze niechcący.
- Czemu?
- Z ojcem.
Przypomniały mu się żylaki jego matki, mapa drogowa Bangladeszu. A pod pachami kraina tysiąca jezior.
- Koleżanka miała na studniówce takie czarne brudne nogi, że wyglądało jak stokings.
- Może to były stokings?
- Nie, bo w jednym miejscu miała nieubrudzone.
- A gdzie się tak ubrudziła?
- W łazience.
- Woźna buty pastowała i jej się omsknęło?
- Lubisz mnie?
- Lubię, ładna jesteś.
Podrapała stół po policzku.
- Bo ja sobie tak myślałam wieczorem, jak już głowę umyłam i siedziałam w pidżamie, że chciałabym fajnie dzisiaj wyglądać. Wieczność chyba te włosy prostowałam. - wzięła miedzianą próbkę między paluszki.
- Dla mnie?
- Nie no, wiesz. Każda dziewczyna lubi w miarę dobrze wyglądać.
A kobieta zmienną jest.
- To nie dla mnie?
- Wiadomo, że dla ciebie trochę też.
Miała nieduże piersi, ciekawe jak brzmią w dotyku opatulone tym czerwonym sweterkiem?
- Masz szczupłe nogi. - powiedział "Szczupak".
- Chciałabym mieć chudsze. Mniej koślawe.
- Takie są w sam raz, idealne!
- E, tam. Dupę też mam za grubą.
Nie mów "dupa". Czemu powiedziałaś "dupa". Niech tam, wszystko jedno.
- Nigdy bym się nie odważył na to, żeby cię pocałować. - pomylił koniec języka z początkiem.
- Czemu, brzydka jestem?
- Mówiłem, że ładna. - już się nie uratuje.
- Przecież nie mam chłopaka.
- Nie dlatego bym się nie odważył.
- A dlaczego?
- Głupio by mi było tak cię od razu pocałować, bez całowania.
- Przecież jakbyś mnie pocałował, to byśmy się całowali.
- Ale najpierw musiałbym cię pocałować.
- No to pocałuj? - zrobiła uśmiechniętą minę, ale się nie uśmiechnęła.
- Powiedziałem, że musiałbym, a nie że muszę.
Uniosła swoje szczupłe zniecierpliwione ciałko, opierając się na stole, zbliżyła buzię do twarzy Markusa i zaczepiła wargami o jego usta. Wróciła na miejsce zarumieniona.
- Fajną masz bródkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz